EXPEKT.COM

poniedziałek, 28 lutego 2011

Eurotrip - piłkarska wycieczka na stadiony

 To był Polski weekend w piłce nożnej. Ruszyła Ekstraklasa, której pierwsze kolejki pokazały, kto tak na prawdę będzie liczył się w walce o mistrzostwo i o utrzymanie.
Po pierwszej wiosennej kolejce muszę stwierdzić, że Wisła Kraków jest chyba najpoważniejszym kandydatem na "Majstra". Trener Maaskant zorganizował tą drużynę, "nauczył" piłkarzy na nowo cieszyć się grą.

To było widać w Gdyni, gdzie Arka za wiele do powiedzenia nie miała. Błyszczał Melikson, którego występ potwierdził opinię, że dyrektor sportowy Wisły Kraków, jest najlepszym w kraju.
Reprezentant Izraela jest perełką na miarę Stilicia, czy Rogera podczas ich najlepszych dni w Ekstraklasie. A pamiętać trzeba, że na zmrożonym boisku, genialny technicznie Melikson wszystkiego nie pokazał.
Zawiódł Lech, który mimo zainkasowania trzech oczek z Widzewem, nadal nie pokazuje formy upoważniającej Mistrzów Polski do walki o obronę tytułu.
Legia zawiodła na całej linii. Właściwie zawiódł Skorża, który ponownie pokazał, że zespołów zimą przygotowywać nie potrafi.

Czekam za to z niecierpliwością na dalsze wyniki Cracovii. Oburzeni warszawiacy już burzą, że prof. Filipiak chce kupić sobie utrzymanie. Ale jeśli nawet, to wolę oglądać piękny stadion Cracovii niż po PRLowskie boisko chociażby Polonii Bytom.
Szanuję bytomian, ale bez infrastruktury w Ekstraklasie nie powinni się znajdować.
Pozostałe zespoły zagrały na swoim poziomie. Nawet Polonia po remisie 0:0 z Górnikiem Zabrze powinna się cieszyć. Zabrzanie to niewygodny rywal dla faworyzowanych drużyn.
Ale czy prezes Wojciechowski o tym wie? Mimo ujemnych temperatur już zdążył się zagotować i zrugać Theo Bosa za złe ustawienie Bruno, a Smolarkowi chce zafundować pobyt w Klubie Kokosa.

Weekend to także zdobycie mistrzostwa Niemiec przez "Polską" Borussię Dortmund. Wygrana na Allianz Arena dała piłkarzom Jurgena Kloppa w zasadzie pewne mistrzostwo. Równo z końcowym gwizdkiem sędziego tego spotkania, w Dortmundzie wybuchły korki od szampanów.
Po tym meczu mam jedną refleksję. Czy dziennikarze Kickera na prawdę aż tak nie lubią Polaków? Lewandowski zagrał słabo - jak zwykle. Ale Piszczek stłamsił wręcz Ribery`ego. A "Kopacz" ocenił naszego obrońcę dość słabo. Gdzie tutaj logika? Nie wiem.


Ale skoro mówię o sukcesach, to o Kamilu Grosickim i Arku Głowackim wspomnieć muszę. Kamil szczególnie swoją trzecią bramką, podniósł swoją wartość o kilka milionów euro. Fenerbache Stambuł już szykują zapewne sakiewkę dolarów dla Sivassporu. Bo pewne jest, że po sezonie Grosik opuści swoją obecną drużynę.
Renesans formy ma też Głowacki, którego bramka pod koniec meczu przedłużyła szanse Trabzonu na mistrzostwo Turcji. O reszcie Polaków mówił nie będę. Szkoda słów. Co prawda Iwański zaliczył asystę, ale zawodnik takiego pokroju, musi w KAŻDYM meczu idealnie wykładać piłki kolegom.

Grosicki SHOW!


Z Turcji w mgnieniu oka przeniosę się do Anglii, gdzie rodzina Szczęsnych musiała oglądać z trybun Wembley dramat juniora familii, Wojtka.
Pojawia się kwestia, czy to Szczęsny zawalił puchar Arsenalowi. Szczekacze z kraju, marzący tylko o tym, aby dokopać rodakowi krzyczą, że błąd Wojtka był ewidentny.
Ja jednak bronię swojej tezy, że to drewniany Koscielny, którego na siłę do kadry chciał włożyć Franek Smuda zawalił sprawę.

Powiedzmy, że znam fach bramkarski. Bramkarz wychodząc do piłki musi krzyknąć obrońcy, że piłka jest jego. Defensor nie ma prawa dotknąć wtedy piłki. A co zrobił Laurent K. ? Wpierd**ł się Wojtkowi na ręce i nieszczęście gotowe.
Trochę obiektywizmu, bo zawiść do niczego nie prowadzi.

Kiks Koscielnego

Na koniec wycieczki po Europie, krótki wypad do Włoch. Tam Boruc i jego Fiorentina, mierzyła się z murowanym spadkowiczem z Serie A - Bari.
Wszystko szło po myśli drużyny Naszego bramkarza, dopóki piłka przypadkiem odbiła się od kłody w polu karnym, Kamila Glika. Do piłki dopadł jakiś arab i pokonał Boruca. Wielka szkoda. Chociaż... Glik po raz pierwszy zapisał się in plus w statystykach meczowych. O tym, że zawalił przy golu dla Violi nie wspomnę. Po co psuć humor sobie i Glikowi.

Ogólnie weekend trzeba ocenić pozytywnie. Tak wielu emocji dawno nie było. Mam nadzieję, że to dopiero początek.

3 komentarze:

  1. genialne ziomek oby tak dalej ;d
    pzdr ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokladnie! Szczęsny moim zdaniem też miał niewiele do powiedzenia przy każdej z bramek. No bo pokryć Zigicia to mieli obrońcy a nie on, a to co odwalił Koscielny to nawet mi się nie zdarza...

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie wina Szczęsnego, Koscielny dał ciała...

    OdpowiedzUsuń