EXPEKT.COM

sobota, 10 września 2011

Mogło być 4:0, skonczyło się tylko 1:0



Meczu Lech – Wisła nie oglądałem, chyba na swoje szczęście. Zawał serca, szereg bluzg był gwarantowany w meczu, w którym MISTRZ POLSKI ograł Lecha Poznań. Oprócz fatalnego pierwszego kwadransa, gdzie przede wszystkim Jaliens nie wiedział prawdopodobnie od czego jest na boisku, dominacja najlepszej drużyny w kraju była niepodważalna. Brakowało tylko dobicia grającego beznadziejnie rywala. Z wyniku 1:0 powinni się cieszyć wszyscy, związani pośrednio lub bezpośrednio z Lechem. W podzięce działacze z Poznania powinni ofiarować Wiślakom bukiet kwiatów, skrzynkę piwa albo worek kartofli. Martwi jednak fakt, że Biała Gwiazda mając słabego rywala w ringu, nie potrafiła do końca wypunktować, a tylko czekała na pewny werdykt, czyli niepodważalną wygraną na punkty.

Jeśli ktoś strzela dla Wisły, to musi być to Dudu Biton.

3 punkty pojadą do Krakowa, co na pewno da Wiśle sporo pewności siebie przed meczami w Lidze Europy. Pozostaje tylko kwestia , jakim zespołem jest Lech Poznań? Moim zdaniem to przereklamowany zespół, który dzięki szczęśliwemu terminarzowi mógł cieszyć się do 5 kolejki jedynym w sezonie 2011/12 prowadzeniem w T-Mobile Ekstraklasie. Obraz Lecha i jego gwiazd jest dramatyczny, biorąc pod uwagę, że wart wg Poznaniaków 10 mln euro (albo i więcej) Rudniew strzelał bramki tylko z ligowymi kelnerami z Chorzowa, Bełchatowa i Łódzkiego ŁKSu. Z kolei w meczach z zespołami z wyższej półki, Lech zdobył zaledwie 1 punkt. Lubin, Zabrze i Kraków prezentowały się zdecydowanie lepiej piłkarsko od sztucznego lidera, jakim był Lech Poznań.


Jak na razie ligowa tabela robi się strasznie płaska. Więcej wiadomo będzie, gdy zespoły rozegrają po 12-15 spotkań. Jak na razie faworytów do Mistrzostwa jest czterech: Wisła, Legia, Śląsk i Polonia.
A mówienie, że Wisłę i Legię złapie „syndrom pucharów”? Te zespoły nie są Lechem i na pewno nie chcą być drugim Lechem. Fakt, że Lech przegrywał regularnie mecze grając w Lidze Europy nie oznacza, że Legia czy Wisła również muszą przegrywać.

środa, 7 września 2011

Szybka rozkmina nt. Reprezentacji


W ritmo disco polo, muzyki sprzed 2-3 epok i tradycyjnie polskiego hip hopu nadszedł czas podsumowania meczu z Niemcami, ale także zamknięcia pewnego rozdziału przez reprezentację Polski. 

O postawie Wojtka Szczęsnego powiedziano wszystko. Zagrał fantastyczny mecz, do domu wrócił przed trzecią, więc jest pozytywnie. Linia obrony tradycyjnie zawiodła. O ile Wasilewski pokazał, że będzie idealną alternatywą dla Łukasza Piszczka, a Perquis pokazał, że z miejsca jest pewniakiem do „11” na EURO 2012 to duet Głowacki – Wawrzyniak zamknął sobie drogę do wyjściowego składu podczas czempionatu na dobre. O Arku powinna kiedyś zostać napisana książka. Gościu z talentem, ale bez zdrowia. Gdyby tylko grał regularnie, nie zawalałby arcyważnych dla reprezentacji spotkań. Głowacki o ile będzie zdrowy, na EURO pojedzie. To jest niemal pewne. 

 Master!! :D

Inaczej ma się sprawa z Wawrzyniakiem. Zacznę regularnie chodzić do kościoła, jeśli ten gość przestanie hańbić koszulkę z orłem na piersi. Jestem w stanie wszystko pojąć. Brak umiejętności, fakt bycia Legionistą (co musi być wielkim wstydem dla zawodnika – ale chleba gdzieś trzeba szukać, jak oprócz kopania piłki, niczego innego się nie potrafi). Ale nie zrozumiem tłumaczenia zawodnika, że akurat w takim meczu nawaliły korki. „Osrałem się ze strachu” , „Moja wina – dałem dupy. Przepraszam” takie słowa „obrońcy” bym zrozumiał. Ale, że akurat w ostatnich sekundach nawaliły korki… Prędzej uwierzę w to, że Kopernik była kobietą. W meczu z Niemcami wszystko było w pionie (jak w tej reklamie) oprócz Wawrzyniaka.  Ale jak to mówią „buta nie zjesz” i pozostaje modlić się o szybki powrót Boenischa albo dobrą formę Adamiakowej. 

Linia pomocy zagrała bez zarzutu, chociaż gdyby zamiast Peszki zagrał Obraniak, Grosicki, albo ktoś z ekipy Błaszczykowskiego, do przerwy stan bramkowy polaków byłby większy niż 0. Pozostaje jeszcze linia ataku, w której błysnął Robert Lewandowski. Jednak Lewy zagrał raczej jak Wesley Sneijder. W pierwszej połowie zagrywał piłki niewiele gorzej niż utytułowany Holender.

 180 sekund przed tragedią...

Mecz z Niemcami jak wcześniej pisałem, zamknął bardzo ważny rozdział tej reprezentacji. Prawdopodobnie zakończona została selekcja zawodników. Franciszek Dyzma, znaczy się Smuda ma już grupę 18-21 pewniaków na EURO. Cieszy fakt, że niemalże w pełni POLSKA reprezentacja Polski stawiła czoła bądź co bądź silnej reprezentacji zza zachodniej granicy. 

Powinien być to impuls ku zaprzestaniu masowej naturalizacji zawodników. Ojgen Polański, czy jak go tam zwą na dzielni jest kadrze zupełnie niepotrzebny. Mam nadzieję, że w zespole na EURO 2012 się nie znajdzie. A podczas mistrzostw będzie śpiewał sobie taki hymn, jaki mu się podoba.